piątek, 16 października 2009

God save the Queen.

Bynajmniej nie chodzi o królową brytyjską, której los szczerze mówiąc jest mi po prostu obojętny. Dla mnie słowo "Queen" oznacza tylko jedno - Freddie Mercury, Brian May, John Deacon i Roger Taylor. Nikogo tak nie cenię jak ich, a szczególnie Freddiego (Metallica to trochę inna sprawa, żeby nie było, że kogoś faworyzuję ). Moja fascynacja rockiem zaczęła się właśnie od Queen. Queen II, Sheer Heart Attack, A Kind of Magic, Innuendo oraz Made in Heaven to mój ulubiony zestaw płyt. Najlepsze jest to, że oni mieli słabej płyty! Na każdej był jakiś "hicior", mniejszy czy większy ale był. Ich koncerty przyciągały setki tysięcy widzów. Głos, urodzonego na ZANZIBARZE, Mercurego brzmiał na koncertach nawet lepiej niż na płycie. Pomimo tego, że to właśnie on był ikoną zespołu, bez pozostałej trójki nie zdziałałby tak wiele. Brian May jest jednym z nielicznych gitarzystów, który przez większość kariery gra na własnoręcznie skonstruowanym instrumencie Red Special a na dodatek jest doktorem astronomii.

Ale dlaczego piszę o Queen? Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą przecież jakim szacunkiem ich darzę. Wiedzą też, że lubię rankingi ;) Wpisałem więc w google "100 best rock singers". Co znalazłem ? Ano coś takiego:

100 Greatest Male Rock Singers

Lista 200 rockowych (szerokie pojęcie) wokalistów. Ciekawe są natomiast kryteria:
"These vocalists are rated by their ability, in their
prime, for vocal Control, Power, Range, Articulation, Phrasing,
use of Dynamics, Uniqueness, plus Impact & Influence"


Jak w RPG-u ;P Karta postaci i jazda.
Ale z jednym muszę się zgodzić. Numerem jeden jest FREDDY! Kto twierdzi inaczej niechaj spłonie czeluściach piekielnych czy coś w tym stylu ;)
Dla leniwych najlepsza 25-tka tego rankingu:

1. Freddie Mercury (Queen, Solo)

2. Jackie Wilson
3. Jeff Buckley
4. Sam Cooke
5. Robert Plant (Led Zeppelin, Solo)
6. Ian Gillan (Deep Purple, Solo)
7. Steve Perry (Journey, Solo)
8. Roy Orbison
9. Chris Cornell (Soundgarden, Temple Of The Dog, Solo)
10. Clyde McPhatter (Drifters, Dominoes, Solo)
11. Elvis Presley
12. Geoff Tate (Queensryche)
13. Marvin Gaye
14. Mike Patton (Faith No More, Mr. Bungle)
15. Bruce Dickinson (Iron Maiden, Solo)
16. Stevie Wonder
17. Ronnie James Dio (Rainbow, Black Sabbath, Solo)
18. Al Green
19. Tim Buckley
20. Tony Williams (Platters)
21. Rob Halford (Judas Priest)
22. Smokey Robinson
23. Curtis Mayfield
24. Roger Daltrey (The Who, Solo)
25. Roy Hamilton

Rankingi mają to do siebie, że są subiektywne. O ile z numerem jeden wszyscy się zgadzamy ;) to już na pewno się nie zgodzę z tym, że Chris Cornell jest lepszy od Presleya. Ale to już urok rankingów. Ciekawe są też pozycje np. :

44. Carl Wilson (Beach Boys)
55. Axl Rose (Guns N Roses)
70. Maynard James Keenan (Tool, Perfect Circle) - zdecydowanie za nisko!
71. Jim Morrison (The Doors)
77. Philip Anselmo (Pantera)- nie mam pojęcia czy za wysoko czy za nisko ;)
82. Bono (U2) - wystarczy mu :P
99. John Lennon (The Beatles, Solo) - hmmmm.....
101. Steven Tyler (Aerosmith)
130. Brian Johnson (AC/DC) - że co ??? 130 ??? bez jaj....
140. Ozzy Osbourne (Black Sabbath)
144. Roger Waters (Pink Floyd)
151. James Hetfield (Metallica) - no co?:P ważne że w pierwszej 200-tce
178. Johnny Rzeznik (Goo Goo Dolls) - kto to jest ?:)

Jakbyście mieli jakieś ciekawe rankingi to chętnie przejrzę. Oczywiście, tylko takie w których Freddie jest na 1 miejscu.

Freddie Mercury


LONG LIVE THE KING !!!

5 komentarzy:

  1. wiedziałem, że o tym na blogu napiszesz ;)
    Szacun za tytuł posta :D:D

    Mogłeś jeszcze wspomnieć o swoim oburzeniu, jak się dowiedziałeś, że w rankingu Hit Parader Freddie był dopiero szósty...

    link do rankingu Hit Parader: http://www.hearya.com/2006/12/04/hit-paraders-top-100-metal-vocalists-of-all-time/comment-page-11/

    OdpowiedzUsuń
  2. Maynard zdecydowanie za nisko, jak dla mnie pierwsza dziesiątka

    co do Anselmo, to jeśli byłby to ranking wokalistów metalowych, to na pewno za nisko, natomiast jako wokalista rockowy...hmmm...raczej nie jest za nisko :P

    jedziemy dalej

    Brian Johnson... chyba się jednak kolesie nie znają :P

    co potwierdza 151 miejsce dla Hetfielda:

    Twierdzisz, że pierwsza 200 jest ok? Ja sądzę, że jednak jest trochę niedoceniany... dla potwierdzenia moich słów: http://www.youtube.com/watch?v=9d9BIvthwJM

    Więcej mi się nie chce pisać bo spadam na Heroesów do Mr. W. na kleparz :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprawdziłem ten ranking Hit Parader.
    Pierwsza sprawa to numer jeden, który mi się nie zgadza. Plant może być jak najbardziej numerem 2.
    Cała reszta jest ciekawa. Ozzy trochę za wysoko ale to wszystko kwestia gustu.
    Nie ma co dyskutować tylko słuchać wszystkich po kolei ;)

    Co do Heroesów to jakaś mania ostatnio. Wracam z imprezy po północny (tak krótko bo chory byłem, a raczej jestem) a tu na rzutniku ostra rozgrywka w Heroes 3 ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Freddie i Plant jak dla mnie ex aequo pierwsze miejsce. Troche inna muzyka, inna barwa głosu... ale ciary mi przechodza po plecach jak slucham jednego i drugiego. Zboczony jesteś po prostu :P

    Ozzy... hmm... ja go zajebiście lubie, ale wybitnym wokalistą to wg mnie nie jest...

    Natomiast ogólnie ten Hit Parader bardziej do mnie trafia ze swoją setką niż ta Twoja lista

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z tym ostatnim. Ta druga lista rzeczywiście lepsza, bardziej aktualna przede wszystkim.

    OdpowiedzUsuń