niedziela, 18 lipca 2010

Muzyka na żywo.

Kilka świetnych utworów w wersjach koncertowych (kolejność przypadkowa)


1.John Butler Trio - Ocean



2.Regina Spector - The Ghost of Corporate Future



3.Dave Matthews Band - Crush



4.Foo Fighters - Home



5.Queen - Who Wants to Live Forever

środa, 14 lipca 2010

W zdrowym ciele zdrowy duch.

(Przepraszam za brak polskich znakow, pisze ten tekst w pracy gdzie nie posiadam polskiego offica)


Od zawsze czulem potrzebe sportowej rywalizacji. Niewazne na jakim poziomie, zeby bylo interesujaco - musialem z kims konkurowac. Rowniez malo wazne bylo to co uprawiam. Karate, pilka nozna, siatkowka, pilka reczna, biegi, tenis stolowy – bez znaczenia. Zazwyczaj ograniczalem sie do SKS`ow oraz reprezentowania szkoly w zawodach (zreszta nie bez sukcesow ;)). Wyjatkiem byly pilka nozna oraz siatkowka. „Milosc” do tej pierwszej wyrazilem w ponad polrocznym pobycie w lokalnym klubie (dzielnie strzeglem bramki – mam nawet jeszcze stroj, w ktorym gralem). Jednak na horyzoncie pojawila sie nowa fascynacja. Poczatkowe zauroczenie przemienilo sie w szczera i oddana milosc. Siatkowka towarzyszyla mi od podstawowki po studia. Po drodze byly mistrzostwa wojewodztwa, vice-mistrzostwa makroregionu na vicemistrzostwie Polski szkol Ekonomicznych konczac. Trenowalem zazwyczal 2 razy w tygodniu w klubie, na SKS`y rowniez staralem sie uczeszczac. Nie wspomne o spontanicznych spotkaniach z moja kochanka – pilka nozna. Jak widac bylo tego sporo. Zawsze traktowalem to jako zabawe i swietny sposob na spedzanie czasu. Jednak nigdy sie nie oszczedzalem, zawsze dawalem z siebie wszystko, szczegolnie na meczach. Nigdy nie cofalem reki/nogi. Grozniejsze urazy mnie omijaly (zlamana noga sie nie liczy, aha no i nos tez :P). Omijaly i chyba nadal omijaja (bo podobno od zapalenia rozciegna podeszwowego sie nie umiera). Jednym slowem bajka.

To w takim razie po co ja to pisze? Otoz sa rozne bajki. Pomimo tego, ze groznych urazow nie mialem, to nie pamietam jakiegos dluzszego okresu w moim zyciu sportowym, kiedy nic mnie nie bolalo. Moze poza podstawowka, ale to bylo tak dawno ze nawet nie pamietam, a i nie mialo mnie jeszcze co bolec. W sredniej szkole pamietam, ze niezwykle czesto narzekalem na bole kolan. Bole przychodzily i odchodzily. Jak sie ma 180cm wzrostu to zeby cokolwiek na siatce zdzialas trzeba wysoko skakac. Zaczalem sie powoli przyzwyczajac, ze zawsze cos boli. Gdy zdarzaly sie jakies przerwy w siatkowce wszystko wracalo do normy. Wiedzialem, ze sport zawodowy to nie jest droga, ktora chce obrac w zyciu, wiec nie bylo problemu. Poswiecenia byly warte radosci jakiej dostarczala mi ta gra. Na studiach nadal trenowalem. W AZS-ie dwa razy w tygodniu plus pilka nozna ze znajomymi raz za czas. Kolana przestaly mnie meczyc, ale bol przesniosl sie w dol, w kierunku stop. Ciezko powiedziec kiedy zaczalem odczuwac dyskomfort w chodzeniu, ale bez watpienia bylo to juz kilka lat temu. Tutaj troche dziwna sprawa, bo sportu troche mniej uprawialem, a bole byly nieznosne. W koncu po latach postanowilem isc do lekarza i okazalo sie, ze to nie przypadek. Cos w tej stopie siedzie i mnie „rozpala” ;)

Teraz do puenty. Bedzie krotko i brutalnie. Sport zawodowy niszczy zdrowie. Nigdy zawodowo go nie uprawialem, ale skoro takiego amatora jak ja, ciagle cos boli, to co musi czuc prawdziwy sportowiec. Zdaje sobie sprawe, ze wspolczesna medycyna jest na wysokim poziomie, a zawodnicy otrzymuja swietna opieke. Jednak kariere zazczywaj konczy sie przed ukonczeniem 40 lat. A co potem? Z jakimi problemami borykaja sie sportowcy? Tych, ktorzy zarobili sporo, stac na dobra opieke medyczna. Jednak co ze sredniakami? Ciekaw jestem jak wyglada ich zycie.

Zatem czy wyczerpanie organizmu, zlamane kosci, siniaki,otarcia, blizny, omdlenia, zwichniecia i skrecenia nie powinny odstarszyc od uprawiania sportu? Czy durnowate bieganie za pilka jest warte tych kontuzji?

OCZYWISCIE ZE TAK!!!

Chocby mnie kazda czesc ciala bolala to nigdy nie zrezygnuje ze sportu! Nigdy nie przestane robic czegos co sprawia, ze czuje sie soba! W sporcie nie chodzi o to, zeby strzelic gola, zdobyc punkt czy rzucic kosza. Chodzi o to zeby rywalizowac, czerpac z tego radosc i wspaniale spedzac czas. Emocje graja w sporcie pierwszorzedna role. To one przeciez sa odpowiedzialne za powstanie „sportu”. Dlatego poki na kazda mysl o tym, ze za chwile bede mial okazje zagrac w noge czy przyjac kilka zagrywek, moje serce zaczyna szybciej bic – bede uprawial sport. Chwilowa przerwa jest kompletnie bez znaczenia. I will be back!