środa, 15 lipca 2009

Pan magister

I po krzyku. 5 lat studiów minęło jak z bicza trzasnął. Nawet nie zdążyłem zauważyć jak zostałem magistrem. Z jednej strony cieszę się, że nie muszę już wkuwać niepotrzebnych wzorów i pocić się na egzaminach, ale z drugiej będzie mi brakowało totalnej beztroski oraz luzu. Na pewno swoje studia będę wspominał bardzo dobrze, żyłem jak prawdziwy student, no może aż tyle nie piłem :P

Wracają do samej obrony. Każdemu z Was, życzę takich egzaminów z całego serca! Atmosfera rodzinna, pytania niezwykle "przewidywalne" ;) Bardzo chciałem zostać dłużej i porozmawiać z komisją jednak prawdopodobnie komuś się spieszyło więc musiałem przerwać moją wypowiedź (która, nieskromnie dodam, mam wrażenie, że jako jedyna zaciekawiła komisje). Cała "akcja" trwała dosłownie 20 minut. Po krótkiej chwili ogłoszenie wyników i tak o to zostałem magistrem ekonomii z wynikiem bardzo dobrym. Mimo tego, że taka ocena prawdopodobnie na nic mi się w życiu nie przyda, to jednak cieszę się, że moje 5-letnie wysiłki zostały w pewien sposób nagrodzone :)

Wieczorem oczywiście odbyło się skromne świętowanie, po którym był obowiązkowy, aczkolwiek delikatny kac. Muszę przyznać że się starzeję, kiedyś po nawet niewielkiej ilości alkoholu rano umierałem a teraz taki "orzeźwiający" ból czachy i nic więcej. Już nawet upić się porządnie nie potrafię :P (25 lipca będzie prawdziwy test czy na prawdę tak jest).

Jeden etap się skończył, a kolejny zaczyna. Teraz trzeba gdzieś popracować i zobaczyć na co te studia się przydały. Przyznam szczerze, że trochę jestem "spękany", ale przecież jak nie ja to kto ;) Trzymajcie za mnie kciuki !




Mgr Maciek Wojewodzic z matką swoją ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz