Wracając wczoraj do domu, około 2 w nocy, przy siarczystym mrozie stwierdziłem, że muszę coś napisać. Cała koncepcja 'blogowania' jest dla mnie nowa, ale sądzę, że warto spróbować. Nie wiem co napiszę ale coś na pewno.
Najłatwiej chyba zacząć od pogody...a potem się zobaczy.
Najłatwiej chyba zacząć od pogody...a potem się zobaczy.
Już dawno nie było takich mrozów. Taki stan rzeczy mi nie odpowiadał bo jestem zdecydowanie ciepłolubny. O ile siedzę w domu ze szczelnymi oknami to mam to zazwyczaj gdzieś, ale ostatnio nie mam ochoty grzać, niestety co raz większego, tyłka w 'moim' ciasnym, położonym przy dwupasmowej ulicy zacisznym mieszkaniu. Na szczęście jest jeszcze parę miejsc, do których można się udać i być pewnym, że zdarzy się coś ciekawego. Każdy takie miejsce przecież ma. Ale nawet nie trzeba szukać "specjalnych miejscówek", wystarczy spotkać się i porozmawiać, ale nie o tym, że na polu (tak na POLU, nie na dworze bo ja z małopolski jestem) zimno, że egzaminy ciężkie, że politycy to oszuści itp itd. Porozmawiać o czymś poważniejszym. Nie, też nie o tym, że komuś nie staje albo o tym, że ja bym wolał z dwiema dziewczynami itp. (chociaż czasami te dyskusje też są swoją drogą ciekawe) Ludzie przecież chcą dzielić się swoimi przemyśleniami, rozterkami czy problemami, tylko trzeba ich do tego sprowokować. Czy rozmawianie o problemach to okazywanie słabości? Zdecydowanie nie. Powiem wręcz przeciwnie, że brak umiejętności rozmowy to niemoc. Nie ze wszystkim można poradzić sobie samemu.Warto podzielić się swoimi troskami z przyjaciółmi, rodziną czy znajomymi. Tylko problem jest w tym, że nie wszyscy chcą słuchać...
Inną kwestią jest to, że nie potrafimy rozmawiać. Często zdarza się, że nikt nas tego po prostu nie nauczył. Bo przecież skoro potrafimy mówić, to potrafimy też rozmawiać. Taaaa, jaaaaaasne. Sam jestem tego przykładem (może nie tak wyrazistym ale zawsze jakimś), chociaż staram się zmienić, idzie mi to jednak powoli. Ale i tak często są problemy z powiedzeniem tego, co się naprawdę myśli i czuje. Spędzasz długie godziny na rozmyślaniach o tym co powiedzieć, jak dobrze wyrazić to czujesz, a gdy przychodzi do spotkania ledwo potrafisz się przedstawić. Nie można zawsze liczyć na to, że nasze gesty i zachowanie zostaną dobrze odebrane, to za mało. Słowa potrafią to znacznie ułatwić sprawę.Oczywiście odpowiednio dobrane słowa.
Jak już jestem przy mówieniu. Coś o 'mówionej muzyce'.
Inną kwestią jest to, że nie potrafimy rozmawiać. Często zdarza się, że nikt nas tego po prostu nie nauczył. Bo przecież skoro potrafimy mówić, to potrafimy też rozmawiać. Taaaa, jaaaaaasne. Sam jestem tego przykładem (może nie tak wyrazistym ale zawsze jakimś), chociaż staram się zmienić, idzie mi to jednak powoli. Ale i tak często są problemy z powiedzeniem tego, co się naprawdę myśli i czuje. Spędzasz długie godziny na rozmyślaniach o tym co powiedzieć, jak dobrze wyrazić to czujesz, a gdy przychodzi do spotkania ledwo potrafisz się przedstawić. Nie można zawsze liczyć na to, że nasze gesty i zachowanie zostaną dobrze odebrane, to za mało. Słowa potrafią to znacznie ułatwić sprawę.Oczywiście odpowiednio dobrane słowa.
Jak już jestem przy mówieniu. Coś o 'mówionej muzyce'.
Na 40 utworów, które ostatnio słyszałem, 31 było o seksie (jeszcze, żeby na jakimś przyzwoitym poziomie to pół biedy), 5 o miłości co i tak się do seksu sprowadzało, a reszta była o wszystkim czyli o niczym. Ja nie wartościuję. Po prostu mnie się to nie podoba i tyle. Może się mylę i tekst w muzyce nie jest tak ważny jak mi się wydaję. Kto wie.
Ostatnio czytałem w miesięczniku 'Film' wywiad z Marlonem Brando. Ten wybitny aktor stwierdził że nie ma już artystów, są biznesmeni, a ostatnim artystą był Mao Tse-Tung. Z tym tekstem o chińskim komuniście się nie zgadzam, ale coś jest w stwierdzeniu, że prawdziwych artystów już nie ma. Promuję się przecież obecnie (niestety nawet w publicznej telewizji) głupotę, bezsensowną wulgarność, prostytucję i cynizm.
Ostatnio symbolem pewnego rodzaju upadku stała się dla mnie Justyna Steczkowska. Kiedyś oryginalna, wyjątkowa i nieprzeciętna (jej album 'Dziewczyna Szamana' nadal jest u mnie w top10), a teraz wdaje się w infantylne potyczki słowne z osobami, które przecież muzycznie nawet jej do pięt nie dorastają, a co gorsza ten nowy wizerunek, chyba się jej podoba i najwyraźniej nie ma go zamiaru zmieniać. People change...
Wracając jednak do znaczenia słów w muzyce.
Mam wrażenie, że ich ważność systematycznie spada. Ważne żeby się rymowało, było sporo prostych, najlepiej jednosylabowych słów, które łatwo wpadają w ucho i nie zmuszają do myślenia, a teledyski niech najlepiej ociekają seksem i kasą bo przecież to się tylko w życiu liczy. Warto chyba chwilę pomyśleć co ten koleżka czy koleżanka przed chwilą śpiewali, może mieli jakiś bardziej szczytny cel niż sprzedanie X płyt a potem dobudowanie ekstra basenu. Momentami można się naprawdę ciekawych rzeczy dowiedzieć... Trzeba tylko chcieć
Ostatnio symbolem pewnego rodzaju upadku stała się dla mnie Justyna Steczkowska. Kiedyś oryginalna, wyjątkowa i nieprzeciętna (jej album 'Dziewczyna Szamana' nadal jest u mnie w top10), a teraz wdaje się w infantylne potyczki słowne z osobami, które przecież muzycznie nawet jej do pięt nie dorastają, a co gorsza ten nowy wizerunek, chyba się jej podoba i najwyraźniej nie ma go zamiaru zmieniać. People change...
Wracając jednak do znaczenia słów w muzyce.
Mam wrażenie, że ich ważność systematycznie spada. Ważne żeby się rymowało, było sporo prostych, najlepiej jednosylabowych słów, które łatwo wpadają w ucho i nie zmuszają do myślenia, a teledyski niech najlepiej ociekają seksem i kasą bo przecież to się tylko w życiu liczy. Warto chyba chwilę pomyśleć co ten koleżka czy koleżanka przed chwilą śpiewali, może mieli jakiś bardziej szczytny cel niż sprzedanie X płyt a potem dobudowanie ekstra basenu. Momentami można się naprawdę ciekawych rzeczy dowiedzieć... Trzeba tylko chcieć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz