Czemuś zorganizował po raz pierwszy na nowym mieszkaniu kolejny odcinek niekończącej się sagi o trzech wędrownych bardach, którzy swą improwizowaną muzyką sprawiali, iż całe zło, które zalęgło się w Shire znikało niczym plama po użyciu nowego zajebistego wybielacza Durczok. Czyli "Polish Cherry Friday Night".
Z cyklu przekarykaturyzowany świat:
Cz:
-Jak to fajnie że James Hetlied się w ogóle urodził.
S:
-Gdyby nie Hetfield to ja nie wiem, kim bym w ogóle był.
-Zawdzięczam mu połowę mojego życia.
-Gdyby nie on byłbym pewnie amatorskim koszykarzem słuchającym The Roots.
W:
-Ja byłbym pewnie grzecznym, ułożonym chłopcem jak Adaś.
Cz:
-Ja pewnie chodziłbym co tydzień do Energy.
...
...
...
S:
-No dobra, Ty mu zawdzięczasz najwięcej :D
Wiecie jak Google Translator tłumaczy "Czemysław Jakiemuś prezentuje":
-Czemysław to some shows.
Dobrze, że nie do 'all shows' bo to już delikatna przesada by była.
"Czemysław TUSAM Jakiemuś"
Ici Nalać. Ici "Rozlej" Nalać.
A co znaczy "Smylek lubi jeść kupe" po angielsku?
"Smylek likes to eat kúpe"...
Batory, Batory!!!
Join`t me :)
And then the holy warrior came to me
He was like an angel sent only for me
He must kill the cruel dragon
With his sword of glorious destiny
On a long journey he must go
On his path of destiny
Till the treasure he might find
And the dragon says : -Batory, batory!
Co wygrywa ?
Słońce czy mrówkojad ?????
Jak to teraz czytam to nie mogę uwierzyć, że sam takie farmazony mówiłem :P
Ale trudno, zostaje jako pamiątka :) Idę spać bo późno (3:30) :D
Yay! Byle do piątku. No i może prześlesz mi jakieś detale?
OdpowiedzUsuńJako, że moje przydługawe komentarze zostały mi ostatnio wytknięte...reszta niech będzie milczeniem :P