Czemysław Jakiemuś prezentuje
bloga swego prywatnego
wtorek, 13 marca 2012
wtorek, 7 lutego 2012
Optymizm z pokryciem
Gdy za oknem zima na całego, ciężko się zmotywować. Biorąc pod uwagę, że w pracy demotywatory nie są zablokowane to depreche mam jak w banku ;)
Dlatego zdecydowałem się wprowadzić na bloga nutkę wiosennego optymizmu.
Oto lista oczywistych oczywistości, do której ja sam stosuję się może w 5 %...
Na koniec, deser:
(jak ktoś wie, to zrozumie... ;))
Dlatego zdecydowałem się wprowadzić na bloga nutkę wiosennego optymizmu.
Oto lista oczywistych oczywistości, do której ja sam stosuję się może w 5 %...
Na koniec, deser:
(jak ktoś wie, to zrozumie... ;))
wtorek, 31 stycznia 2012
Czarowanie muzyką
Ten utwór pochodzi z filmu Pina. Słuchając go mam wrażenie, że jest to najpiękniejsze zaklęcie jakie do tej pory wypowiedziano. Nie wiem jak ono działa jednak jestem pewien, że ma ogromną moc...
poniedziałek, 16 stycznia 2012
Wyznanie
Notka będzie krótka, aczkolwiek treściwa.
Mam przyjaciela.
Prawdziwego, nie z bajki (choć prawdę mówiąc czasami zachowuje się jakby regularnie odwiedzał wszystkie planety układu słonecznego).
Nie spodziewałem się, że nim będzie. Prędzej spodziewałbym się tego, że nasze drogi rozejdą się już po kilku miesiącach znajomości. W wielu kwestiach pasujemy do siebie jak pięść do oka (albo jak „świni kamizela” jak to się zwykło mawiać w moich rodzinnych stronach). Biorąc pod uwagę nasze dotychczasowe życie, ciężko jest znaleźć jakiś solidny punkt wspólny, na którym można by budować trwałą relację.
Może właśnie to różnice tak nas połączyły, trudno o jednoznaczną przyczynę.
Od pewnego czasu zastanawiałem się jak nazwać tą relację. W końcu dopuściłem możliwość przyjaźni, która dotychczas wydawała mi się czymś fikcyjnym, wręcz mitycznym. Mam jeszcze sporo do nauki jednak, podobnie jak w programie "12 kroków" dla osób uzależnionych, wykonałem pierwszy, najważniejszy krok. Przyznałem się :)
Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że mam przyjaciela.
Zwariowanego przyjaciela :)
Mam przyjaciela.
Prawdziwego, nie z bajki (choć prawdę mówiąc czasami zachowuje się jakby regularnie odwiedzał wszystkie planety układu słonecznego).
Nie spodziewałem się, że nim będzie. Prędzej spodziewałbym się tego, że nasze drogi rozejdą się już po kilku miesiącach znajomości. W wielu kwestiach pasujemy do siebie jak pięść do oka (albo jak „świni kamizela” jak to się zwykło mawiać w moich rodzinnych stronach). Biorąc pod uwagę nasze dotychczasowe życie, ciężko jest znaleźć jakiś solidny punkt wspólny, na którym można by budować trwałą relację.
Może właśnie to różnice tak nas połączyły, trudno o jednoznaczną przyczynę.
Od pewnego czasu zastanawiałem się jak nazwać tą relację. W końcu dopuściłem możliwość przyjaźni, która dotychczas wydawała mi się czymś fikcyjnym, wręcz mitycznym. Mam jeszcze sporo do nauki jednak, podobnie jak w programie "12 kroków" dla osób uzależnionych, wykonałem pierwszy, najważniejszy krok. Przyznałem się :)
Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że mam przyjaciela.
Zwariowanego przyjaciela :)
niedziela, 15 stycznia 2012
Lemon dress
Piątek 13. potrafi ciekawie wpłynąć na ludzką psychikę. Oto twór, który w większości został stworzony właśnie tego dnia:
Is there someone at my door?
Look around, just dusty floor
Lemon walls, no lemon dress
Dirty window, cigarettes
There’s a void that’s hard to fill
Like and addict, with no thrill
Falling gently on the ground
Making only weeping sound
All I need is an illusion
It’s never really more than that
There’s no point to seek conclusion
Grab a bottle and lay flat…
Is there someone at my door?
Look around, just dusty floor
Lemon walls, no lemon dress
Dirty window, cigarettes
There’s a void that’s hard to fill
Like and addict, with no thrill
Falling gently on the ground
Making only weeping sound
All I need is an illusion
It’s never really more than that
There’s no point to seek conclusion
Grab a bottle and lay flat…
czwartek, 5 stycznia 2012
środa, 4 stycznia 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)